Niedziela.
Ten weekend to były dwa najbardziej intensywne i najdłuższe dni pracy pod rząd na budowie do tej pory. W sobotę zacząłem zabawę ok. godz. 9:30, i tak z krótką przerwą na obiad pracowałem do ok. 23:30. W niedzielę od rana po godz. 8 zabrałem się za sprzątanie salonu, aby układać panele. Po godz. 10 tej przyjechał kolega, z którym w ok. sześć godzin położyliśmy panele w salonie i przedpokoju. Później kończyłem malować pokój syna, obrabiać stelarz pod WC, i sprzątać kuchnię, aby tata miał miejsce na płytki. Czas zleciał do ok. 23. Dzisiaj rano bardzo ciężko było wstać, a ruszaniem tez nie było łatwo. Mimo wszystko jednak myślę, że taki widok i satysfakcja rekompensuje te "bóle".
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
Komentarze